Rozdział x
Mężczyzna podbiegł do dwóch atrakcyjnych dziewczyn stojących przy wejściu do stacji kolejowej niedaleko pętli autobusowej - Oddam wszystkie moje karty kredytowe za 50 zl - rzucił szybko trzymając portfel w dłoni, z błagalnym spojrzeniem pełnym szczerości - tyle brakuje mi pieniędzy na pociąg, aby wydostać się stąd… Dziewczyny ukradkiem spojrzały na siebie i uciekły w popłochu szybko przechodząc przez ulicę. Został sam na bruku bez pieniędzy z plastikami w portfelu, które tak naprawdę są nieprzydatne, gdy kasa biletowa przyjmuje tylko gotówkę, a pociąg odjeżdża za 10 minut, którym można odjechać daleko zostawiając areszt domowy, więzienie myśli czy niepokój długiej samotnej nocy…
Trudno następny pociąg będzie za 3 godziny, zdążę pojechać autobusem do miasta i wypłacić pieniądze w bankomacie - pomyślał, ale gdzie jechać dokładnie, jak nie zna się miasta i numerów autobusów? Wsiadł z rozmachem, usiadł na ostatnim miejscu autobusu, kołysząc się jak na statku w czasie sztormu. Jechał przez całe miasto, ludzie wsiadali i wysiadali. On patrząc na przestrzał całego pojazdu uśmiechał się do nich złowieszczo. Gwizdał i cieszył się każdym widokiem zza szyby autobusu. Napawał się utraconą wolnością. W pewnym momencie ona - ładna, młoda blondynka z dzieckiem z wózkiem zapytała kozacko - gdzie siedziałeś. On zbity z tropu, rzucił - Tu i tam, długo, dawno mnie nie było w mieście - mocno się tutaj zmieniło. Ona poczuła, że to swój chłopak. Pogładziła swoje włosy i można było wyczuć jej feromony w powietrzu. Stojąc przy swoim wózku i bujając niemowlę, zaczęła wymieniać pseudonimy - Kwiatek już u siebie na siłowni. Koza niestety się się powiesił w Białołęce. Sznur siedzi w Czarnym, a Szybki został w górach. Wytrzebili miasto - z żalem podsumowała. On nagle zerwał się i wyskakując w ostatniej chwili z autobusu niedaleko ogródków działkowych tylko rzucił jej - Fajna z Ciebie laska, ale muszę spadać - trzymaj się, buziaki. Została sama z bobasem, i gdy już autobus dojeżdżał do kolejnego przystanku pomyślała, że życie jest okrutne, że prawdziwi faceci są tam a nie tutaj, bo szybka forsa to ryzyko; a my prawdziwe kobiety lubimy forsę i prawdziwych chłopaków…
On natomiast szedł w chojrackich butach z metalowymi zelówkami, szarpiąc beton do iskier wzdłuż ogródków działkowych, gdzie dawno temu był cmentarz żydowski. Oprócz urodziwych jabłoni, gruszy czy śliw wyrosłych na truchłach przedwojennej elity miasta - wzdłuż alejki dęby strzeliste i zieleń zieleń zieleń…
[Gdańsk 2021-02-29 - japa]